Syndrom Kolekcjonera
: 09 lis 2018, 21:30
Więcej, więcej i jeszcze więcej...
Takie mam ostatnimi czasami myśli. Ten konsumpcyjny tryb życia spowodowany niejako moją pracą jako sprzedawca coraz bardziej zatacza kręgi w mym życiu i coraz to ciężej od niego uciec. Niby to cieszę się że sprowadzić sobie np. Super Famicoma z kartonem pełnych kardridży z Nipponlandii, ale za czas jakiś to będzie dla mnie za mało. I to tylko będzie się zapętlać.
Kojarzycie może taki kanał na YT NihongoGamer? Otóż owy kanał obserwuje od samego początku jego działalności, i pamiętam do dziś jak przy rozpakowaniu jakiejś gierki, młody za czasów późnego gimnazjum ja stwierdziłem: "Ale byłoby fajnie pracować by mieć hajsy na takie perełki :3". Niestety szkoła średnia i konieczność utrzymania się w internacie trochę zepsuło mój koncept oszczędzania, bo żreć gruz tylko po to by uzbierać na Dreamcasta, no nie wypadało. Koniec końców tak robiłem, bo bardzo chciałem zagrać w Shenmue. I nie, emulator do mnie nie przemawiał.
I... udało się. Po pierwszej klasie technikum uzbierałem na niego, bielutkiego Dreamcasta z dwoma padami którego mam do dziś. I tak przeszedłem w wakacje obie części Shenmue na które miałem taki super-hype. Uradowany ja jednak szybko zdałem sobie sprawę że przydałoby się coś nowego. Nasilił mi się wówczas taki swoisty uraz do losu że wszyscy mieli PS3 a ja oczywiście nie. Nawet proszenie o to rodziców za dzieciaka nie przyniosło rezultatów, wiec... postanowiłem że sobie je kupie na święta. A kupię sobie chodź bym nawet znów żarł gruz. I tak to żarcie gruzu sprawiło że w święta spełnił się mój mokry sen dziecięcy o posiadaniu i ogrywaniu PS3 mimo że od 3 lat było już PS4 i na PS3 nic nie było nowego. To na jakiś czas uspokoiło mój wewnętrzny konsumpcjonizm, ale jak się potem okaże nie na długo.
Wspomniany NihongoGamer pokazywał na kanale Dengeki Bunko: Fighting Climax (tutaj w wersji na PS Vita) taka "generic" otaku mordoklepka. Mimo to byłem nieziemsko podjarany tym tytułem, ale.... był on dostępny wówczas tylko w Japonii. Wiec głupi ja tylko mogłem płakać że, no nie pogram. Aż pewnego dnia odkryłem co to Amazon (mówię tu o Hamburgerykańskiej odmianie) i że ta gra kosztuje śmiesznie mało sprowadzana prosto z kraju kwitnącej wiśni. Więc uradowany ja zbierając wszystko co się da uzbierał i łoooo kurde. Jakie to było wydarzenie jak to przyjechało . Ziomki wszystkie się zleciały w to ciupać do nocy no i zazdrocha że gra z Japanlandu. Po drodze gdzieś w okolicach przemijania mej 18-tej wiosny był Xbox 360 Arcade ale no dziś to tylko służy jako podstawka pod TV.
Takim ostatecznym przełomem stała się Praca. Ale praca taka na poważnie a nie dorywcze robótki o których nie wspominałem bo i tak nie ma to sensu bo nic nie wnosiły. Automatycznie po pierwszej wypłacie otworzył się mój konsumpcyjny boom i jak z rękawa zacząłem przewalać grube hajsy na gierki i konsole też z Japonii. Obecnie trwam w swoistym apogeum sprowadzania, spowodowane odkryciem buyee.jp, i nawet niedawno zgarnąłem Takie cudeńko. (Ostatecznie trochę dałem nieco więcej bo trzeba było też policzyć, podatki do buyee, usługę wykonania dokładniejszych zdjęć tego co kupiłem transport do Cebulandii).
Ale tak jak już wspomniałem wcześniej, teraz bedzię już tylko więcej...
I to mnie martwi że nie będę potrafić powiedzieć sobie "Dość!", bo jednak usilna chęć posiadania będzie nade mną górować. Wiem że jutro pewnie o tym kompletnie zapomnę, i przy kupowaniu kolejnych sprzęciorów z Japonii mentalnie (nie fizycznie ) opuszczę ten świat, ale pisze to by mieć to jakby z tyłu głowy gdy znów bede czerpał garściami z merkantylnego trybu życia. Jako ja z "Syndromem kolekcjonera"
Takie mam ostatnimi czasami myśli. Ten konsumpcyjny tryb życia spowodowany niejako moją pracą jako sprzedawca coraz bardziej zatacza kręgi w mym życiu i coraz to ciężej od niego uciec. Niby to cieszę się że sprowadzić sobie np. Super Famicoma z kartonem pełnych kardridży z Nipponlandii, ale za czas jakiś to będzie dla mnie za mało. I to tylko będzie się zapętlać.
Kojarzycie może taki kanał na YT NihongoGamer? Otóż owy kanał obserwuje od samego początku jego działalności, i pamiętam do dziś jak przy rozpakowaniu jakiejś gierki, młody za czasów późnego gimnazjum ja stwierdziłem: "Ale byłoby fajnie pracować by mieć hajsy na takie perełki :3". Niestety szkoła średnia i konieczność utrzymania się w internacie trochę zepsuło mój koncept oszczędzania, bo żreć gruz tylko po to by uzbierać na Dreamcasta, no nie wypadało. Koniec końców tak robiłem, bo bardzo chciałem zagrać w Shenmue. I nie, emulator do mnie nie przemawiał.
I... udało się. Po pierwszej klasie technikum uzbierałem na niego, bielutkiego Dreamcasta z dwoma padami którego mam do dziś. I tak przeszedłem w wakacje obie części Shenmue na które miałem taki super-hype. Uradowany ja jednak szybko zdałem sobie sprawę że przydałoby się coś nowego. Nasilił mi się wówczas taki swoisty uraz do losu że wszyscy mieli PS3 a ja oczywiście nie. Nawet proszenie o to rodziców za dzieciaka nie przyniosło rezultatów, wiec... postanowiłem że sobie je kupie na święta. A kupię sobie chodź bym nawet znów żarł gruz. I tak to żarcie gruzu sprawiło że w święta spełnił się mój mokry sen dziecięcy o posiadaniu i ogrywaniu PS3 mimo że od 3 lat było już PS4 i na PS3 nic nie było nowego. To na jakiś czas uspokoiło mój wewnętrzny konsumpcjonizm, ale jak się potem okaże nie na długo.
Wspomniany NihongoGamer pokazywał na kanale Dengeki Bunko: Fighting Climax (tutaj w wersji na PS Vita) taka "generic" otaku mordoklepka. Mimo to byłem nieziemsko podjarany tym tytułem, ale.... był on dostępny wówczas tylko w Japonii. Wiec głupi ja tylko mogłem płakać że, no nie pogram. Aż pewnego dnia odkryłem co to Amazon (mówię tu o Hamburgerykańskiej odmianie) i że ta gra kosztuje śmiesznie mało sprowadzana prosto z kraju kwitnącej wiśni. Więc uradowany ja zbierając wszystko co się da uzbierał i łoooo kurde. Jakie to było wydarzenie jak to przyjechało . Ziomki wszystkie się zleciały w to ciupać do nocy no i zazdrocha że gra z Japanlandu. Po drodze gdzieś w okolicach przemijania mej 18-tej wiosny był Xbox 360 Arcade ale no dziś to tylko służy jako podstawka pod TV.
Takim ostatecznym przełomem stała się Praca. Ale praca taka na poważnie a nie dorywcze robótki o których nie wspominałem bo i tak nie ma to sensu bo nic nie wnosiły. Automatycznie po pierwszej wypłacie otworzył się mój konsumpcyjny boom i jak z rękawa zacząłem przewalać grube hajsy na gierki i konsole też z Japonii. Obecnie trwam w swoistym apogeum sprowadzania, spowodowane odkryciem buyee.jp, i nawet niedawno zgarnąłem Takie cudeńko. (Ostatecznie trochę dałem nieco więcej bo trzeba było też policzyć, podatki do buyee, usługę wykonania dokładniejszych zdjęć tego co kupiłem transport do Cebulandii).
Ale tak jak już wspomniałem wcześniej, teraz bedzię już tylko więcej...
I to mnie martwi że nie będę potrafić powiedzieć sobie "Dość!", bo jednak usilna chęć posiadania będzie nade mną górować. Wiem że jutro pewnie o tym kompletnie zapomnę, i przy kupowaniu kolejnych sprzęciorów z Japonii mentalnie (nie fizycznie ) opuszczę ten świat, ale pisze to by mieć to jakby z tyłu głowy gdy znów bede czerpał garściami z merkantylnego trybu życia. Jako ja z "Syndromem kolekcjonera"