4dam pisze: ↑07 gru 2021, 21:50
Pierwsza sprawa to to, że elektronicy to w większości (nie wszyscy), po prostu che**e. Przeceniają swoją robotę, bo posiadają sprzęt, który na szczęście można już dostać za grosze. (oscyloskop kupisz za 300 zł z ALI).
Przykładem jak się zachowują, niech będzie elektroda. Tam co drugi janusz z lutownicą jest ekspertem od wszystkiego, któremu i tak się nie chce.
Jak znajdziesz jakiegoś normalnego serwisanta jakiegokolwiek sprzętu to jesteś szczęściarzem bo to zazwyczaj entuzjasta. Wydaje im się, że ich praca jest niewiadomo ile warta a jak ogarniesz podstawy, to 90% napraw idzie samemu. I tak z uwagi na ich mniemanie, fabryki zaczeły robić masówkę. Tak... nawet w latach 90tych, elektronik za polutowanie kabelków w słuchawkach, krzyczał 80 zł, zarabiało się ~600-700zł. Czaicie? Idziecie dzisiaj do majstra, a za polutowanie 2 kabelków woła 350 zł bo "mnie się nie chce takiej drobnicy panie". xD
Zdarzają się specjaliści i tacy, którzy chcą mieć obrót na zakładzie i wtedy można coś ogarnąć. Jak tak serwisuję audio. Mam takich trzech magików od wzmacniaczy, magnetofonów i tunerów. I nikomu nie daje namiarów, bo jak im się klienci posypią, to będę miał dwa razy drożej.
Naprawy elektroniczne wymarły nie z powodu masówki, tylko z powodu ceny za godzinę serwisu już w latach 90tych.
Mnóstwo było wtedy też domów, wkórych sprzęt uszkodzony stał na półce i czekał jak się trafi jakaś okazja, żeby go naprawić domowymi sposobami lub taniej bo zawołany Pan z ogłoszenia krzyczał cenę sprzętu.
Jeszcze jeden ciekawy temat. Najgorzej jest właśnie z tymi od TV/monitorów. Miałem tych zakładów trochę obok domu. Większość była po prostu leniwa albo chciała miliony monet za proste naprawy. Tak dobili swoje zakłady i psioczą, że im SLD rzemieślnictwo zamknęło xD Banda prlowskich dziadów, nierobów z wykształceniem po komunistycznym technikum.
Kupuj monitor następny, a ten zostaw na lepsze czasy.
Witam!
Ja jestem elektronikiem z zamiłowania, nie wykształcenia i sporo wiedzy zdobyłem u takich fachowców z czasów PRL-u.
Jeden wkurzył mnie kiedyś, mam amplituner Siemens RS555, kiedyś "top hi-fi".
Urządzenie skomplikowane, w środku wszystko upchane a cichł jeden kanał w losowych momentach.
Dałem do zaprzyjaźnionego serwisu, zrobili mi go, czyszcząc styki przekaźnika opóźnionego załączania kolumn.
Ale problem był w tym, że to był zwykły, stary przekaźnik z cewką na 24V, który wtedy kosztował nowy kilkanaście złotych. I TEN PAJAC MIAŁ NOWY ZAŁOŻYĆ, NIE 30 LETNI CZYŚCIĆ
Zapłaciłem 50zł, jeszcze zepsuli wychyłowy wskaźnik, który jest nie do zdobycia.
Teraz w temacie: miałem piękny TV firmy ITT, szwankował trafopowielacz.
Dałem do naprawy, majster jeszcze mi pyskował, że nowy trafopowielacz ma założyć i postawił na swoim,
TV po odebraniu głośno strzelił a tył rozświetlił niebieski rozbłysk- trafopowielacz dokonał żywota, paląc procesor....piękny TV 32 cale, prawdopodobnie to było pod zamówienie robione bo w drewnianej obudowie. Z Hamburga go przywiozłem.
Inny dupek miał założyć fonię równoległą w 14 calowym , kolorowym TV z 1975 roku( chyba jeden z pierwszych "kolorów" na półprzewodnikach, wcześniej były raczej lampowe), dałem bo płytek nie miałem.
TV działał po jego robocie kilka tygodni, potem zaczęły się problemy- narobił zimnych lutów, prawdopodobnie zostawił luźne wtyczki od przewodów. TV stoi na strychu kilkanaście lat a mnie się tego nie chce robić bo to takie "fajne", modułowe( szkoda tylko, że prawie 50 lat ma i kiedyś styki powlekano srebrem, po latach to jest wszystko czarne i nie łączy).
Widziałem pomysły typu wstawianie elektrolita z rozbiórki 470uF zamiast 1500uF jaki tam był- "stara babka i tak głucha jest, co tam buczenie", był to główny kondensator za prostownikiem, radio na 50% głośności tylko pierdziało.
Dużo ludzi, którzy prowadzą te "serwisy", nigdy nie zrozumiało, że nie ma ZURiT-u i nie mamy stanu wojennego, gdy wstawiało się byle co, byle zagrało.
Widziałem ilu takich upadło, bo nie umiał naprawić nic, co po 1995 zostało wyprodukowane a ich wiedza też "poszła w las", nie umie lampowego radia naprawić choć w technikum się uczył na takich.
Za naprawę zasilacza TV LCD chce 250zł, tydzień robi i części stare wkłada- ja w 15 minut wymieniam, myję płytkę izopropanolem i TV kilka lat działa, ponaprawiałem takie, co w kurnikach stały i nikt nie umiał ich naprawić.
Zrobię taki TV za 70-100zł i cała biedota przynosi te trupy, choć z płaceniem krucho, nie przyjmuję zapłaty w postaci 4-paku piwa z Biedronki i konserw z GOPS-u. Dlatego unikam takich zleceń.
A naprawa TV i monitorów CRT, to najbardziej parszywa praca, ja tego nie robię, chyba, że dla siebie.
Jakbyś znał zasadę działania układu odchylania poziomego czy starego zasilacza synchronicznego, to wiedziałbyś dlaczego nikt nie chce tego robić.
Ja urodziłem się w 1983 roku, jeszcze stan wojenny był a moje wczesne dzieciństwo upłynęło w czasach PRL-u.
Potem było otwarcie granic Polski, zaczęli zwozić cały śmietnik z Niemiec, zwłaszcza u mnie nas Kociewiu, wtedy zacząłem się interesować "co w środku piszczy" choć w zerówce byłem.
Mimo to Mama kupiła mi, sześcioletniemu wtedy dziecku, lutownicę transformatorową i się zaczęło.
Tak więc w marcu kończę 39 lat a z lutownicą w dłoni spędziłem 33 lata, gdzie masz dziś takich młodych ludzi z ogromnym doświadczeniem?
Zbudowałem dwa wzmacniacze lampowe, jeden spieprzyłem i sam swoje błędy naprawiłem, naprawionego sprzętu nie liczę.
Naprawiłem instrument klawiszowy, do którego nie miałem schematu- kilkanaście godzin siedziałem i zarwałem noc, instrument działa jak 35 lat temu, fajny syntezator to jest, w Bydgoszczy je produkowano)Eltra STUDENT 106m).
Sam robię płytki drukowane, a dziś student wydziału elektroniki i telekomunikacji Politechniki Gdańskiej nie wie jak działa tranzystor i nie potrafi zbudować głupiego wzmacniacza 2x1W nawet na płytce stykowej.
To jest wstyd na cały świat, więc niech nikt się nie dziwi, że nic nikt nie umie naprawić.
Jest trochę pasjonatów i tacy zrobią każdy, stary sprzęt- ci po szkołach "nowej" Polski, z "papierem" to tylko gadać bzdury potrafią i nie wie do czego multimetr służy.
Smutne ale prawdziwe.