Stasieusz pisze: ↑31 mar 2024, 23:14
Jasne, rozumiem. Każdy ma własne zdanie. Znam takiego, co już trzy/cztery lata nie obchodzi świąt Bożego Narodzenia. Fajne konstrukcje, aczkolwiek od LEDów dostaję szału
. No chyba, że lampki choinkowe, czy solarne. Kurczę, to ty musisz z moim wujkiem pogadać
. Chopina skończy 43 lata w tym roku, a ogarnia więcej pod względem elektroniki, niż ja
. PCB kilka wytrawił, choć używał też uniwersalnych płytek. Ten warsztat wygląda jak profesjonalny serwis komputerowy
. Musisz założyć jakąś firmę czy coś i klepać jakąś elektronikę, a polskiej elektroniki jest mało.
Cd. iluminacji, skoro prądu Ci nie szkoda, to co z internetem? Bo jednak obraz trzeba jakoś streamować. Możesz 24/7, albo dowolny czas.
Witam!
Święta obchodzę ale jako długą "labę"
LED-ów nie lubię jak są zasilane maksymalnym prądem 10-20mA, że świecą jak żarówki, to jest tandeta jarmarczna.
Moja Mama(1952) też woli takie retro LED-y czy lampy VFD.
Lampki choinkowe mam w sporej ilości na żarówkach, takich jak świeczki, było wykonanie 23V i 16V na żarówkę, konstrukcja jeszcze przedwojenna
- osram.jpg (9.33 KiB) Przejrzano 7752 razy
Mam takie komplety Philipsa, Osram i wschodnioniemieckie.
Ja dawałem diodę krzemową 1N4007 w szereg, dioda obcina połówkę sinusoidy, więc lampki świecą połową mocy, jeszcze można dać odpowiednio dobrany kondensator ale na 630V lub klasy X2, nie przypadkowy, bo można spowodować pożar
Ja trawię PCB z gotowych plików PDF lub sam obrabiam pliki, często robię obróbki w GIMP-ie.
Potem odbicie lustrzane i druk na drukarce laserowej, TONER MUSI BYĆ ORYGINALNY
Takie coś robi się na błyszczącym papierze kredowym, można na tygodnikach, zwanych "prasą menstruacyjną"
, Claudia i podobne dla bab.
Płytki stosuję FR-4 epoksydowo-szklane, na ogół 1,6mm grubości, biorę od początku z GOTRONIK we Wrocławiu, papierowych laminatów nie tykam.
Taki laminat jest pokryty miedzią, bierzesz szklisty papier ścierny na wodę i szlifujesz do czysta, potem wycierasz do sucha, odtłuszcza się izopropanolem lub benzyną ekstrakcyjną albo czystym spirytusem spożywczym.
Przykładasz papier do miedzi, kleisz go taśmą kaptonową(jest odporna na temperaturę), potem prasujesz żelazkiem na 3/4 temperatury, ja jadę wałkiem z twardej gumy po gorącej płytce i znowu nagrzewam.
Płytka stygnie, moczysz w wodze z Ludwikiem i papier odchodzi, przecieram jeszcze octem 10%, by kreda/inny wypełniacz papieru nie został.
Wtedy rozpuszczasz nadsiarczan sodu w gorącej wodzie(120-150g na 0,5L) i wstawiasz miseczkę do wrzątku, musisz delikatnie poruszać płytką, bo Ci podeżre ścieżki
Po wytrawieniu zmywasz toner acetonem/zmywaczem do paznokci/rozpuszczalnikiem do farb i lakierów.
Płytkę trzeba umyć i odtłuścić.
Potem wiercę Dremelem na stojaku, używam chińskich wierteł po kilkanaście złotych za komplet, bo dobrze wiercą i nie szkoda za bardzo jak pęknie a pęka często.
Płytkę można pokryć roztworem kalafonii w izopropanolu czy spirytusie ale ja tego nie robię.
Można chemicznie pocynować(jeszcze lepiej) ale chemia jest bardzo droga.
Wtedy lutuję elementy a końcówki elementów obcinam małymi szczypcami bocznymi.
Ścieżki przez które płynie duży prąd, wzmacniam drutem posrebrzanym, by się coś nie upaliło.
Czasem cynuję lutownicą, cyną z ołowiem i topnikiem KINGBO RMA-218 ale rzadko.
I moje układy działają, jednak musisz mieć rysunek z rozmieszczeniem elementów na ekranie(stąd stary telewizor u mnie na wprost oczu), oczywiście pomyłka może być tragiczna, można dostać odłamkiem w oko.....dlatego używam zasilacza z ograniczeniem prądu, kiedyś dostałem pod okiem kawałkiem scalaka, przez który poszło 5A przy 12V.
Zasilacz sobie kupiłem impulsowego chińczyka za 400zł 0-30V/10A, wcześniej używałem innego chińczyka ale był za słaby, bo 5A.
Płytki uniwersalne OK, ale używam drutu srebrzonego w teflonie, nie nowego, bo szpulka 100m ponad 200zł kosztuje, a kupionych na Allegro odpadów z rozbiórki sprzętu wojskowego, za karton "kłaków" dałem może w sumie 50zł.
Teflon możesz przygrzać lutownicą i nic mu nie będzie, jak patelnia teflonowa.
Warsztat nie ma wiele wspólnego z komputerami, poza starymi, poleasingowymi szrotami, niewiele robię tam z rzeczy komputerowych.
Zarobkowo nie naprawiam, bo nie mam komu, już otoczenie i rodzina zepsuła mi opinię w środowisku, jeśli robię to dla siebie.....oczywiście nie popełniam błędów ale jak coś nie wypali, to pół powiatu mówi, jaki to ja paprak jestem, więc takie rzeczy to w obrębie znajomych z forów i Facebooka, nie byle komu.
Ja na przykład zwlokłem zapyziałe radio z giełdy z Pruszcza Gdańskiego, stan był fatalny, szybko sprężarka, mycie styków i wymiana kondensatorów papierowych.....jeszcze tej samej nocy usłyszałem Mazurek Dąbrowskiego w Programie I Polskiego Radia, do którego nadajnika mam kilkadziesiąt kilometrów, to moje województwo, a jest to nadajnik w Solcu Kujawskim niedaleko Bydgoszczy, moc jego wynosi 1,5MW, dodam, że jest on doskonale odbierany.....w centrum Moskwy a nawet sygnał dolatuje do Kataru na Półwyspie Arabskim, czyli ponad 4 tysiące kilometrów.
Staram się nie ruszać telewizorów, to są bardzo wysokie napięcia, niestety po szczepieniu na COVID-19 mam uszkodzone lewe ramię(żaden lekarz mi nie pomoże, po prostu niechlujstwo pielęgniarki, która szczepiła mnie), toteż są dni, że mnie to ramię boli a zwalić telewizor, który waży 20-100kg i spowodować implozję kineskopu jest bardzo łatwo w takiej sytuacji.
Tak samo wszelkie, ciężkie oscyloskopy i mierniki, to nie są żarty.
Na ramię biorę tramadol, lek stosowany na przykład przy raku, kiedy pacjent ma silne bóle czy na SOR-ach też jest zapisywany.
Niestety to opioid, w większej dawce efekt jest podobny do morfiny i wtedy nie tykam wysokich napięć i ciężkich klamotów,
W warsztacie używam transformatora separacyjnego 230V/230V, regulowanego autotransformatora i niewiadomego pochodzenia rupiecie odpalam przez szeregową żarówkę 60-100W, wtedy ona zabezpieczy układ, zwyczajnie się zaświecając.
Ostatnio kupiłem sobie generator akustyczny z lat 70-tych, to duże pudło z "kołem" na biurku po prawej stronie.
Będę taki zegarek sobie robił
- ZEGAR_OSCYLOSKOP.jpg (139.65 KiB) Przejrzano 7752 razy
Tutaj masz odpalone na oscyloskopie, ten sprzęt to prezent od kolegi z jednego forum, obecnie ten model chodzi w granicach 700-1000zł, to najwyższa półka światowa w latach 70-tych, ten model był używany choćby w NASA czy CERN w Genewie.
Do własnej wizji zegarka muszę trochę się zdystansować, bo to zabawa z prawie 1000V na stole, może być bardzo bolesna nauczka.
W temacie całodobowej iluminacji......mam 10kW fotowoltaikę i nic nie płacę za prąd, choć mam ogrzewanie pompą ciepła(wcześniej paliłem węglem i drewnem ale i szmatami, butami, plastikiem i meblami z paździerza , u nas 80% ludzi tak się ogrzewa).
Do takiej pierdółki jak iluminacja, to mogę wykorzystać Thin Client czyli terminal na jakimś AMD GX czy nawet coś na najsłabszym i3/i5 2-6 generacji, routerów nigdy nie wyłączam, w czasie burzy wypinam wtyczki i mam zasilanie z akumulatorów, internet jest światłowodowy i włókno optyczne nie przewodzi prądu, bo to szkło i tworzywa sztuczne.
Do transmisji swojej iluminacji to używasz Linuxa czy Windowsa?
Z jakiejś "specjalnej" aplikacji czy strony korzystasz?
Możemy się dogadać, zrobimy coś, co pokazuje kulturę i zabytki mojego regionu czyli Kociewia albo prezentację ładnych rzeczy z minionej epoki, która już nie powróci.
Upload mam na poziomie 50Mb/s, download około 315Mb/s, nie ma problemu a łącze jest stabilne od kiedy wywaliłem do szafy Funboxa 6 od Orange i zastąpiłem go Fritzem 3490.